Listopad.
Rozważania o historii i przemijaniu.
Przyszedł listopad. Wraz z mgłą, opadami deszczu, smutkiem i nostalgią.
Listopad w tradycji katolickiej poświęcony jest zmarłym.
Już w ostatnich dniach października zaczynamy porządkować groby bliskich spoczywających na cmentarzach.
Przy takiej okazji odwiedziłam grób zmarłej w tym roku babci
w Sękowej k. Gorlic.
Spacerując po tej nekropoli zatrzymałam się przy pięknym Mauzoleum rodziny Długoszów. Pięknie odnowione, wieczorem podświetlone,
o kremowych 18 kolumnach w stylu doryckim, wybudowane zostało na wzór świątyń greckich. Na szczycie dachu widać postać
kobiety trzymającej krzyż. Nad drzwiami, na frontonie Chrystus z rozpostartymi ramionami, po bokach postacie,
jakby chroniące się pod nim, najbliższe z nich dotykają Jego szaty.
Do wejścia prowadzą szerokie schody, przy nich strzegące go dwa lwy, a drzwi wejściowe są metalowe z pięknym, roślinnym motywem.
Pod mauzoleum znajduje się krypta, w której spoczywają doczesne szczątki osób z rodziny Długoszów. Rodzina ta była bardzo zasłużona
dla lokalnej społeczności i ziemi gorlickiej. Długoszowie i ich krewni byli właścicielami kopalń ropy naftowej. Działali na
wielu płaszczyznach – społecznej, politycznej i kulturalnej, zapewniali pracę i byt wielu okolicznym rodzinom.
Mauzoleum, jakie pamiętam sprzed kilku lat było w opłakanym stanie. Dzięki staraniom wielu instytucji (m.in. „Orlika” – logo na zdjęciu poniżej),
kilka lat temu odnowiono ten wybudowany w 1928 r. obiekt. Na cmentarzu znajduje się także pomnik z rzeźbą Chrystusa trzymającego krzyż.
Poświęcony jest wszystkim żołnierzom I i II wojny światowej oraz ofiarom reżimu komunistycznego, a także wszystkim
ofiarom wojen pochodzącym z tych stron. Pod pomnikiem umieszczono kamienie przywiezione
z Jerozolimy i rzymskiego Koloseum.
Niedaleko cmentarza znajduje się neogotycki kościół pw. Józefa Oblubieńca.
Wybudowany w 1885 r., a ufundowany
i wyposażony
przez Józefę Szymanowiczową, właścicielkę majątku w Sękowej oraz kopalni ropy naftowej, w którą ziemie Siar, Sękowej, Gorlic i okolic obfitowały.
Szczątki tej Pani spoczywają w krypcie kościoła, a nad drzwiami kościoła wisi motto: „Z daru Twego Panie składam Ci ofiarę”. Piękne i... hojne.
Obok refleksji historycznych opartych o wspomnienia przekazane mi przez tatę, nasuwają się jeszcze inne.
Oto obok ogrodzenia mauzoleum jest grób usypany z ziemi, okryty polnymi kamieniami, nad którym „czuwa” prosty, brzozowy krzyż.
Na kopczyku ktoś troskliwie zasadził lawendę. Dwa groby tak różne. W pierwszym pochowano ludzi majętnych, powszechnie poważanych,
których śmierć odbiła się echem w lokalnej społeczności, drugi skrywa zapewne szczątki człowieka, który nie miał dużego majątku,
a dziś tylko dobrym ludziom zawdzięcza pamięć o sobie.
Nasuwają się pytania: Co zatem na końcu naszej Drogi się liczy? Jak wiele trzeba dać z tego, co posiadamy, by nasz bilans w wieczności
był na plus? Czy można dać więcej, mając mniej?
Strony które opisuję są mi bliskie od dzieciństwa. Tam są groby moich dziadków, stamtąd pochodził mój tata, od wczesnego dzieciństwa słuchałam
historii z tamtych ziem, a ich dziedzictwo jest bardzo ciekawe.
Zainteresowanych odsyłam do stron internetowych, m.in. na stronę Sękowej, gdzie możemy poznać postać Władysława Długosza – bardzo
znaczącą dla Galicji i przedwojennej Polski. Postać dobrego człowieka, który przeszedł drogę od zwykłego robotnika, nauczyciela,
potentata naftowego, przez posła na Sejm we Lwowie, do Ministra do spraw Galicji.
Snując moją opowieść sama również zaglądałam na te strony.
Monika