Czas marszu: 4,5 godz.
Odległość: 12 km
Poziom trudności: średnio trudny
Szlak niedostępny dla rowerzystów.
Ważne linki:
Mapa szlaków turystycznych
Pod Wysoką Połoniną - schronisko, które polecamy
Gdzieś w pierwszym tysiącleciu naszej ery na terenie dzisiejszej Rumunii żyło dackie plemię Karpów.
Góry, które zasiedlali ówcześni znawcy świata nazwali więc Karpaty. Ciągną się one ogromnym łukiem: od Austrii,
przez nasze Tatry, aż po Serbię – łącznie przez 7 państw. Nam dano żyć na ich przedgórzu, na Podkarpaciu.
Ale już kilkadziesiąt kilometrów stąd mamy Beskidy i należące do nich Bieszczady, będące częścią wielkich Karpat.
Te drugie kojarzymy z połoninami.
Pod powiekami widzimy pas lasu, a nad nim porośnięte trawą wierzchołki, z rzadka niskie krzewy
i krzewinki oraz skaliste wychodnie. Teren ten zasiedlono już bardzo dawno, choć do końca nie wiadomo
skąd przywędrowali bieszczadzcy górale. I choć sama nazwa połoniny wskazuje na miejsce nieużyteczne [płone],
to intensywnie poszerzano ich obszary przez karczowanie i wypalanie, by wypasać tu owce i bydło oraz kosić trawy.
W dolinach wystarczyło miejsca jedynie na budowanie sadyb, a rolnictwo odgrywało rolę marginalną.
Z racji położenia na pograniczu tereny te były tyglem, w którym ścierały się kultury i wierzenia,
a z racji dzikości
i niedostępności były miejscem ucieczki dla banitów oraz tych, których zmęczyła
gonitwa życia codziennego. Bieszczady nigdy nie były szczególnie gęsto zaludnione, ale po akcji
Wisła ta kraina cerkwi zamieniła się w pustkowia. Z czasem większość opuszczonych miejscowości zasiedlono,
ale jadąc bieszczadzkimi drogami widzimy, że nie jest to kraina mlekiem i miodem płynąca. Jedyną nadzieją
jest bogacące się społeczeństwo, które odkrywa uroki połonin, przemierza tutejsze szlaki i korzysta
z infrastruktury tworzonej na użytek turystów.
Bieszczadzkie połoniny są piękne o każdej porze roku. My wykorzystaliśmy kilka słonecznych, jesiennych dni,
by doświadczyć ich piękna malowanego żółcią i czerwienią,
a szukaliśmy dróg, które nie byłyby szczególnie oblegane.
Na połoninach królują wiatr
i fantastyczne widoki. Gdy czerwienią płoną buki, gdy doliny stoją w porannej mgle,
a wierzchołki, które wydają się być na wyciągnięcie ręki wołają z oddali, zaś mijani wędrowcy są uśmiechnięci
i pozdrawiają cię przyjaźnie, zostawiamy za sobą wszystkie troski, dotleniamy płuca i jesteśmy bliżej nieba.
I już znamy odpowiedź na pytanie: co tych wszystkich ludzi tutaj gna? Dlaczego potrafią podróżować przez kilkanaście
godzin, by następnie solidnie zmęczyć się przemierzając bieszczadzkie szlaki?
Bo tutaj jest harasymiczowska kraina łagodności, którą warto posmakować.
Trasa wiodła z Wetliny żółtym szlakiem na Przełęcz Orłowicza, a stąd grzbietem połonin, czerwonym
szlakiem na wschód do schroniska Chatka Puchatka, by ostatecznie poprowadzić żółtym szlakiem na Przełęcz
nad Brzegami Górnymi. Szlak w sam raz na bieszczadzką rozgrzewkę, dostarcza wspaniałych wrażeń i pozwala
nacieszyć się obcowaniem z naturą. Wzdłuż szlaku prowadzi ścieżka przyrodnicza Połonina Wetlińska,
przybliżająca aspekty przyrodniczo-historyczne tych terenów.
Po szczegóły odsyłamy
do mapy.