Czas marszu: 5 godz.
Odległość: 18 / 11,5 km
Poziom trudności: średnio trudny
Ważne linki:
Mapa szlaków turystycznych
Przewodnik po ścieżce przyrodniczo-historycznej Olchowca
Baranie. To nie próba urażenia godności czytelników. Absolutnie.
Kiedyś, stojąc na wieży widokowej na
Grzywackiej Górze,
gdy podziwialiśmy beskidzkie łańcuchy, tę perłę wśród naszych gór, na południowym wschodzie
dało się dostrzec zamykające horyzont, zalesione pasmo górskie. Jedno z wielu, ale w jakiś sposób szczególne, przyciągające uwagę.
Jak się okazało z analizy mapy [azymut, odległość :)], to właśnie tytułowe Baranie – jeden z wielu wierzchołków nanizanych na czerwono-niebieski
szlak graniczny, którym mieliśmy sposobność kilkakrotnie kroczyć. Podziwiany, jak wiele innych szczytów o tajemniczo brzmiących nazwach, musiał zaczekać na swój czas.
W trakcie lektury serwisów internetowych natrafiliśmy na zaproszenie, a właściwie reklamę: gmina Dukla wraz ze słowackim partnerem zapraszają do Olchowca,
gdzie otwarto nową ścieżkę przyrodniczo-historyczną, wiodącą na Baranie. W ten sposób temat powrócił, a my pewnego poranka zjawiliśmy się w tej,
zagubionej wśród lasów, połemkowskiej wsi, gdzie miejscowa cerkiewka, do której prowadzi piękny, kamienny mostek będący jedną z wizytówek wsi,
służy ekumenicznie zarówno prawosławnym, jak i katolikom, a okoliczne wzgórza naznaczono są krwawą, wojenną historią.
Olchowiec leżący nad Wilsznią i jej dopływem Olchowczykiem,
jest pewnym ewenementem wśród dawnych, rozrzuconych wśród beskidzkich dolin wsi – kilkanaście, z mieszkających tu rodzin, uniknęło powojennego wysiedlenia.
Przetrwali tu kultywując swe zwyczaje, wierzenia i dbając o swą cerkiewkę, która mimo zabiegów komunistycznej władzy, dążącej do jej zburzenia, przetrwała,
i służy ciągle, choć i tu religijność wśród młodych staje się demode. W popołudniowym nabożeństwie, którego znaczenia nie rozumiemy, tak jak
i padających w niezrozumiałym języku słów, biorą udział, zachwycając swym śpiewem trzy panie w średnim wieku i ich milczący [zapewne] mężowie. Tylko, a może aż.
Podobnego szczęścia nie miała leżąca na wschód od Olchowca Wilsznia, która swą nazwę zaczerpnęła od rosnących tutaj i dziś olch [ukr. wilcha].
Ta mała wioseczka miała swój formalny początek pod koniec XVIII wieku, a koniec jesienią 1944 roku, gdy spłonęła w trakcie zaciętych walk
o tutejsze przełęcze. Ocaleli mieszkańcy trafili potem na Ukrainę, gdzie rozpłynęli się w masie podobnych im tułaczy. Dziś nie ma już śladów Wilszni.
Tylko stare drzewa w opuszczonych sadach i pojedynczy nagrobek na miejscu dawnego cmentarza świadczą o tym, że kiedyś kwitło tu – ubogie, to prawda – życie.
I piękna tablica pamiątkowa u zbiegu dwóch potoków, informująca o historii tego miejsca.
Ścieżka wiodąca na Baranie rozpoczyna się w centrum wsi i prowadzi starym szlakiem wiodącym na przełęcz Beskid i dalej [dawniej] na Węgry.
Gdy Olchowiec kwitł, zbocza Baraniego były bezleśne. Na starych mapach, okoliczne stoki, które dziś wziął z powrotem w swe władanie las,
służyły do wypasu zwierząt, co stanowiło główne źródło utrzymania beskidzkich górali. Takim lasem, przekraczając po nowo wybudowanych mostkach
kolejne potoczki, w tym uroczy potok Olchowczyk, docieramy do przełęczy Beskid, skąd nadgranicznym szlakiem kontynuujemy marsz na zachód.
Teren wznosi się i wznosi, by wyprowadzić wędrowca na grzbiet pasma Baranie, którego szczyt wieńczyła
jeszcze niedawno wieża widokowa wybudowana przez Słowaków. Jednakże, czy jakość wykonania była marna, czy też wiatry zbyt silne, dziś zamiast rozległych widoków możemy podziwiać jedynie samą
wieżę w pozycji leżącej. Szczyt Baraniego jest szczególny. Kiedyś istniała tu metalowa wieża obserwacyjna wybudowana przez Niemców, później powojenna, drewniana wieża triangulacyjna,
a dziś pięknie przygotowane zaplecze turystyczne na węźle szlaków – elegancki wiatrochron, miejsce na ognisko i funkcjonalne ławy.
Wędrując ścieżką krajoznawczą, opuszczamy szczyt i wkraczamy w krainę buczyny karpackiej. Leśna dróżka prowadzi nas grzbietem
w kierunku północno-zachodnim, łagodnie, w szeleście liści i refleksach światła na resztach śnieżnych zasp, aż pod Dobańce, skąd wzdłuż potoczku
schodzimy do Koloni Olchowiec. Tutejsza, zabytkowa chyża łemkowska zamieniona na muzeum jest niestety zamknięta, więc doliną Wilszni, wracamy do punktu wyjścia,
by jeszcze raz przekroczyć kamienny mostek i zadumać się chwilę wśród grobów miejscowego cmentarza i wsłuchać w cerkiewny śpiew.
Olchowiec, zagubiona wśród gór wioska, ma swą historię i swoją teraźniejszość, która warta jest uwagi, podobnie jak Baranie – szczyt u podnóża którego leży,
kiedyś graniczny, niedostępny, dziś otwarty dla wszystkich, a więc również dla Ciebie. Warto spróbować.
Zachęcamy, a wcześniej pobierz przewodnik z odnośnika powyżej.
Po szczegóły odsyłamy do
mapy,
jednocześnie zachęcając do skorzystania z klawisza F11.