Czas marszu: 5 godz.
Odległość: 20 km
Poziom trudności: trudny
Ważne linki:
Łemkowie i Łemkowszczyzna
Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień
Szczyty ogniem płoną stoki kryje cień
Ta, napisana przez Andrzeja Starca piosenka opiewała w swych początkach piękno Bieszczadów, ale dla nas była motywem przewodnim
w wędrówkach po Beskidzie Niskim. Bo tak, jak nie istnieje światło bez mroku, dobro bez zła, piękno bez brzydoty, tak nie istnieją
góry bez dolin, a ich piękno [jakże trafnie] wyśpiewać można takimi słowami.
Wielokrotnie w swych wypadach trafialiśmy na Główny Szlak Beskidzki, ów swoisty czerwony różaniec biegnący od śląskiego
Ustronia na dalekim zachodzie, po Wołosate
w południowo-wschodnim zakątku Polski, na który nanizano wiele wyższych i niższych wierzchołków,
a każdy warty uwagi i przyciągający jak magnes. I jeszcze te nazwy: Kozie Żebro, Rotunda – to te, na które chcemy Was zabrać tym razem.
Tu, gdzie różnorodność kulturowa i etniczna wyziera zza każdego węgła, gdzie krwawa historia naznaczyła ziemię cmentarzami, a dawni wygnańcy
próbują kultywować tradycję przodków.
Wysowa-Zdrój, to miejscowość uzdrowiskowa, która nie zaimponuje komuś, kto miał przyjemność poznać inne, noszące w nazwie ten człon, ale jako baza wypadowa,
szczególnie poza sezonem spełnia dobrze swą rolę.
Szereg szlaków pozwala przemierzać pieszo ten uroczy zakątek,
zapuszczać się na nadgraniczne szczyty, wędrować dolinami przy wtórze szumu potoków, chłonąc historię tych niezwykłych okolic, a agroturystyczne oferty kuszą przystępnymi cenami.
Wyruszamy z naszego Zacisza [to nasze miejsce noclegowe], gdy słoneczne promienie muskają szczyty wznoszące się nad miejscowością. Doliną Szumniaka, potoczku który bierze
początek na zboczach Jaworzynki i dziś jedynie szemrze na skalnych progach, zmierzamy do podnóża Koziego Żebra. Gdy rok wcześniej kibicowaliśmy
uczestnikom Gorlickiego Biegu Górskiego, nazwa ta przewijała się często w komunikatach przedstartowych i wzbudzała niepokój w mających się
zmierzyć ze szczytem biegaczach. Dziś nasza kolej.
Marsz nasz jest nieśpieszny. Zadbało o to Nadleśnictwo Łosie, które pragnąc edukować turystę, stawia co krok piękne graficznie tablice przybliżające
otaczającą nas przyrodę. Zainteresowanie nią zdaje się pochwalać stado dzikich kaczek, które krzykiem stara się zwrócić na siebie uwagę,
a ogryzione pnie drzew świadczą o dyskretnej obecności bobrów. Nasz rozważania o fakcie, że w przyrodzie płeć piękna, to płeć męska,
przerywa konieczność nabrania oddechu – podchodzimy pod Kozie Żebro. Pierwszy odcinek jest dość stromy, a kamienista droga,
spore przewyższenie i zaniedbania treningowe wymagają
częstego podziwiania prześwitujących tu i ówdzie widoków.
Później jest już łatwiej. Trawiasta dróżka prowadzi nas na szczyt zwieńczony kopczykiem kamieni i konkretną tabliczką
z danymi topograficznymi.
Jest dobrze, są gratulacje, ale przed nami zejście, strome, wymagające skupienia i kijków – dysponujemy jednym i drugim, więc niebawem docieramy
do bazy namiotowej w Regietowie. Namiotów już nie ma, bo sezon się skończył, ale jest solidna wiata, gdzie można spocząć, posilić się i ruszyć na wschód.
Tereny, które przemierzamy, a więc i dolina Regetówki, to dawne ziemie Łemków. Ci beskidzcy górale, wyznawcy prawosławia, szczycący się swą odrębnością, zamieszkiwali te tereny od dawna.
Uprawiali niesprzyjające rolnictwu pagórki, trudnili się hodowlą, a przede wszystkim klepali biedę. Przed wojną żyło ich na Łemkowszczyźnie, ok. 150 tysięcy.
W roku 1947, w ramach akcji Wisła wysiedlono na Ziemie Odzyskane, mieszkańcy zamieszkujący dolinę, którą maszerujemy trafili gdzieś pod Wrocław,
a ich domy zniszczono.
O dawnych mieszkańcach dają dziś świadectwo przydrożne kapliczki, zaś po ponad 80 gospodarstwach Regietowa Wyżnego, dużej wsi leżącej między wzgórzami,
pozostał jedynie cmentarz z nielicznymi krzyżami. Wraz z napływem unijnych funduszy odbudowano szereg cerkwi, istnieją wokół
parafie greckokatolickie, potomkowie wysiedlonych organizują spotkania i starają się pielęgnować kulturę przodków, ale żadne z nich
nie chciałoby zapewne wrócić w tę dolinę, tu gdzie w trudzie dziadowie zdobywali swój chleb codzienny.
Opuszczamy dolinę Regetówki, podziwiając stado pięknych koni, by zboczem Jaworzynki – bliźniaczego wzgórza Koziego Żebra – przedrzeć się
na południe. Leśna dróżka naznaczona śladami kopyt i kopytek prowadzi na mini przełęcz, skąd szereg dróżek rozwija dywany liści i zachęca zwodniczo.
Schodzimy w dół, gdzie czeka na nas niebieski szlak prowadzący utwardzoną drogą do Wysowej-Zdroju, na której gromada grzybiarzy pochyla się nad swymi
zbiorami – z dyskusji wynika, że zbiory nie powalają. Nawijamy kolejne kilometry ciesząc się każdym krokiem, hen wysoko kołysze się na skrzydłach
wiatru wielki jastrząb, podziwiamy sprawozdawczość lasów państwowych, która nakazuje każdemu mostkowi przypiąć tabliczkę ewidencyjną, chwalimy
śpiewem dzieło stworzenia. I oto jest.
W dolince widoczne zabudowania miejscowości, poddawana renowacji cerkiew i nasza droga prowadząca do baru, gdzie wbrew jego
nazwie [U Tomasza] gospodarują dwie panie trzeciego wieku, a jadło nie zasługuje na najmniejszą nawet gwiazdkę.
Kolorowy klon zdaje się nam współczuć i próbuje zabawić nas swymi kolorami – wiemy już, że nadchodzi jesień. Również w nas.
Zapraszamy na jesienny szlak.
Po szczegóły odsyłamy
do mapy,
jednocześnie zachęcając do skorzystania z klawisza F11.