Czas marszu: 3 godz.
Odległość: 14 km
Poziom trudności: średnio trudny
Szlak dostępny dla rowerzystów.
Z Gogołowa przez Bieździadkę i Bieździedzę z jesiennymi obrazami pod powieką.
Gdy zakończono budowlę pewnej uczelni, do rektora zgłosił się wykonawca chodników
z pytaniem,
gdzie należy je wykonać, bo plany były w tym względzie dość mętne. Mądry rektor polecił przełożyć
zadanie na następny rok. Gdy miało już dojść do jego realizacji, poprosił wykonawcę do okna i wskazując
na ścieżki wydeptane nogami studentów stwierdził: Oto, gdzie należy wykonać chodniki.
Czyż nie tak
samo wyglądało wytyczanie istniejących obecnie dróg? Obserwując przebieg niektórych z nich widzimy historię,
która towarzyszyła ich powstaniu.
Drogi łączyły,
więc prowadzono je tak, by przebiegały w pobliżu istniejących zabudowań. Początkowe ścieżki z czasem zamieniały się
w wytyczony koleinami trakt, wzdłuż niego budowano karczmy, kolejne zabudowania, niektóre z traktów zyskiwały na znaczeniu,
a nawet otrzymywały własne nazwy.
Stąd dawne drogi mają mocno wężowy kształt, co szczególnie dziwi, gdy starych zabudowań już nie ma.
Drogi również dzieliły, na przykład łany pól, ale i sąsiadów, gdy zabraniali sobie nawzajem
przejazdu przez własne podwórko. W czasach, gdy ziemia miała ogromną wartość, drogi prowadzono
tuż przy lasach lub przez nieużytki, za nic mając komfort podróżujących.
Przed wiekami polskie drogi były synonimem wszystkiego, co najgorsze. Nawet te najważniejsze
były nieutwardzone, szerokie na jeden wóz, w okresie jesiennym i wiosennym
ruch na nich zamierał zupełnie, w letnim kurzawa utrudniała oddychanie. Średni dzienny odcinek podróży miał ok. 20 km,
kończony był noclegiem w zajeździe, w towarzystwie robactwa lub w stajni, gdy kiesa była uboższa i trzeba było samodzielnie
pilnować towaru.
To dawny czas. Dziś, kiedyś polne i leśne dukty zostały utwardzone, te bardziej uczęszczane
pokryto asfaltem, wytyczono sieć nowych dróg, których nie musimy się już wstydzić.
Drogi znów łączą ludzi, miasta i państwa.
Wędrując z pogranicza Gogołowa i Sowiny na południe w kierunku Lublicy poruszamy się właśnie takimi drogami.
Pierwszy fragment – utwardzona droga, która kiedyś była polną, prowadzącą do działek leżących na
grzbiecie – właśnie przygotowywany jest do asfaltowania.
Dalej, asfaltowe drogi, wąskie raczej, ale po remontach w ramach unijnych projektów,
zadbane, nad rowami brzozy, szczególnie piękne w jesiennej szacie oraz fragment leśnej drogi
wykorzystywanej intensywnie jako skrót dla okolicznych mieszkańców – wszystkie one omiatane wiatrem,
w świetle jesiennego dnia zachęcają do marszu.
I jeszcze piękne Beskidy na horyzoncie, odwiedziny na bardzo dobrze utrzymanych cmentarzach wojennych
sprzed stu lat, piękne zabudowania Zespołu Szkół w Bieździedzy, kościół pw. Świętej Trójcy – życie
ludzi tuż za miedzą.
Warto tam
zajrzeć.