Bieszczady, jakich nie znamy, czyli listopadowy wypad na Rawki

Zapoznaj się z legendą


Czas marszu: 5,5 godz.
Odległość: 14,5 km
Poziom trudności: trudny


Ważne linki:
  Mapa szlaków turystycznych




Listopad, to w naszej rzeczywistości czas szczególny – już nie jesień, jeszcze nie zima. Szczególnie widoczne jest to w Bieszczadach. Doliny toną tu w szarościach i błocie, szczyty w przewalających się tumanach mgieł lub [dla wybrańców] pomalowane szronem błyszczą w słońcu. Byliśmy jednymi z nich.


Skąd rozpocząć? Odpowiedź narzucała się sama – z Wetliny. Ta założona w XVI wieku wieś pasterska, a dziś popularna miejscowość letniskowa stanowi centrum szlaków w tej części Bieszczad. Na swoja wyprawę wybraliśmy Ścieżkę przyrodniczą "Wielka Rawka", której symbolem jest piękna gałązka jarzębiny.
Początek jest trudny. Zielonym szlakiem, z Wetliny Moczarne, północnym zboczem pasma, wspinamy się na dział wód. Podejście jest strome, z każdym krokiem zmienia się otoczenie – buki rzedną, ściółka bieleje, słońce rozjaśnia swą twarz. Grzbiet pasma pokryty jest na przemian karłowatym lasem oraz trawami połonin, wśród których rosną miniaturki jarzębin.


Marsz wydeptaną przez tysiące stóp, prowadzącą na wschód ścieżką, jest przyjemnością.
Tak – wpatrzeni w odległe horyzonty - wędrujemy aż do Małej Rawki, na którą równocześnie z nami od strony Przełęczy Wyżniańskiej wchodzi grupa pielgrzymów z ogromnym obrazem o tematyce religijnej. To wędrująca wokół Polski Narodowa pielgrzymka ku czci Jezusa Chrystusa Króla Polski. Dziś ich celem jest Krzemieniec, gdzie znajduje się tzw. trójstyk – tu łączą się granice trzech państw: Polski, Ukrainy i Słowacji.


Tam odprawią modły, mające uchronić nasz kraj przed nieszczęściami nadciągającymi z zewnątrz. Niekoniecznie zgadzając się z poglądami naszych przypadkowych znajomych, oddajemy szacunek ich samozaparciu i podziwiamy kondycję.

Naszym celem jest Wielka Rawka, dokąd z Małej Rawki docieramy śladami tych gorliwych pielgrzymów. Oni poszli dalej, my wracamy. Słońce chyli się ku zachodowi, zejście z Rawki – mimo drewnianych schodków – jest męczące i trochę niebezpieczne. Kończymy na parkingu pod Połoniną Caryńską.



Właściciel kwatery w której mieszkaliśmy stwierdził szczerze, że nie wie po co ludzie w taki czas przyjeżdżają w Bieszczady. My już wiemy. Są piękne w każdy czas. Również w listopadzie.

Po szczegóły odsyłamy do mapy, jednocześnie zachęcając do skorzystania z klawisza F11.


Copyright: D&W Salamon. Cieszyna 2016