Czas marszu: 5 godz.
Odległość: 14 km
Poziom trudności: trudny
Ważne linki:
Mapa szlaków turystycznych
Kolejna wiosna tuż za progiem. Słońce operuje coraz mocniej pieszcząc pagórki i topiąc ostatnie śniegowe czapy. Odpowiadając na coraz natarczywsze wołanie horyzontów
ruszamy w nasz ulubiony Beskid Niski, który po zimowych posiedzeniach okazuje się być wcale nie tak niski. Kraina ta przyciąga swym urokiem i burzliwą, bogatą historią,
której śladów szukamy tym razem wokół Mrukowej.
Mrukowa, niewielka wioska rozłożona nad brzegami Szczawki ma - historycznie rzecz ujmując – ok. pół tysiąca lat, ale my w swym marszu sięgniemy dalej – gdzieś do początków
państwa polskiego. Wędrówkę rozpoczynamy ze skrzyżowania w centrum wsi, gdzie bierze swój początek żółty szlak prowadzący w kierunku górującej nad wioską góry Zamkowej.
Pierwszy obiekt, który wpada nam w oko, to ogromny, zadaszony grill, który zaświadcza o kulinarnych formach spędzania wolnego czasu przez tutejszych mieszkańców.
Droga, którą pójdziemy jest jednym z dawnych szlaków handlowych łączących te ziemie z leżącymi na południu Węgrami. Pewnie jednym z mniej ważnych, ale uczęszczanym
od pradawna, o czym świadczy ciągle istniejąca leśna droga oraz nazwa góry wznoszącej się nad Mrukową.
Na szczyty dwuwierzchołkowej Zamkowej prowadzi wiele ścieżek. Jedna z nich biegnie wśród wychodni skalnych magurskiego piaskowca – ułożone rzędem od potoku Szczawa aż po szczyt
góry ogromne kamienie wyglądają, jak wystający z ziemi kręgosłup prehistorycznego potwora. Ten fragment - choć krótki - jest zdecydowanie „kijowy”, tzn. pokonywany
z intensywnym wykorzystaniem kijków i ocieraniem potu z czoła.
Na szczycie niespodzianka. Co prawda, już w XV wieku kronikarz Długosz pisał o ruinach warowni, ale należałoby spodziewać się chociaż współczesnej tablicy informacyjnej
przybliżającej dzieje i wyniki archeologicznych badań tego miejsca.
Niestety, nie ma, a turyście pozostają jedynie wyobraźnia i wyszperane wcześniej w sieci informacje.
Z Zamkowej schodzimy zielonym szlakiem, wracamy na szlak żółty i zagłębiamy się w las. Towarzyszą nam ostatnie już stacje drogi krzyżowej – poprzednie znajdują się
po drugiej stronie potoku Szczawa. Wybudowana w 2000 roku z inicjatywy kustosza sanktuarium w Tarnowcu, prezentuje się bardzo okazale, podobnie jak położona w środku
lasu kaplica poświęcona Matce Bożej. Obecny jej kształt zawdzięczamy braciom Bal pochodzącym z Samoklęsk, którzy w miejsce drewnianego obiektu - celu licznych
pielgrzymek – wybudowali na początku XX wieku murowany obiekt, jako wotum dziękczynne za doznane łaski.
Trwający tu od kilku stuleci kult Maryi wziął swój początek w legendzie o cudownym źródełku, które wytrysnęło w miejscu, w którym odpoczywali niosący ze Stropkowa na dawnych
Węgrzech, wyrzeźbioną w drewnie lipowym figurę Matki Boskiej do kościoła Ojców Karmelitów w Jaśle. Dziś jej kopia znalazła miejsce w odrestaurowanej kaplicy,
podobnie jak wmurowany w ścianę tzw. Burski kamień, na którym odcisnęła ślad swej stopy. Jeśli takowy ślad był, to został zeszlifowany tysiącami dłoni wiernych docierających do tego leśnego
ustronia. Oryginał figury znajduje się obecnie w Tarnowcu, stąd zainteresowanie włodarzy tamtejszego sanktuarium tym zakątkiem Beskidu.
Po zaczerpnięciu wody z cudownego źródełka, podejmujemy marsz w kierunku skrzyżowania ze szlakiem czerwonym, a stąd leśnymi drogami, kierowani wskazaniami GPS trafiamy
na skraj Jaworza – wioseczki zagubionej wśród wzgórz. Zachęceni ładnym drogowskazem trafiamy do kamienia upamiętniającego miejsce, gdzie 60 lat temu odpoczywał w swej
wędrówce Karol Wojtyła. Odpoczęliśmy więc i my, rozkoszując się pięknem okolicy, choć bez nadziei na upamiętnienie tego posiedzenia choćby kamyczkiem.
Osada na wzgórzu Walik górującym nad Brzezową istniała już w czasach przedsłowiańskich, ale to właśnie Słowianie w VII wieku wybudowali tu potężny gród otoczony wałami i ziemną
fosą, których ślady są widoczne do dziś. Spłaszczone wzgórze z opadającymi w dolinę zboczami nadawało się idealne do celów obronnych, a zbudowany tu obiekt - wraz tym,
usytuowanym na górze Zamkowej – odgrywał zapewne w czasach państwa Wiślan ważną rolę.
Mieszkańcy Brzezowej znają siłę legend. Według jednej z nich, to właśnie tędy, tysiąc lat temu miał przechodzić św. Wojciech wędrując na północ. Dlaczego akurat tędy? Dlaczego nie doliną,
a zboczem Bucznika? – nie dociekajmy. W połowie drogi na grzbiet wzgórza stoi duży krzyż poświęcony świętemu, a ze zbocza wąwozu ma się sączyć święte źródełko z którego pił wodę.
Niestety, wiosenne roztopy spowodowały, że ściany wąwozu obrodziły wieloma źródełkami z których nie sposób wyróżnić to jedyne. Coś jednak może być na rzeczy, bowiem koleiny drogi prowadzącej
na wzgórze są utwardzone starym kamieniem, więc kiedyś mógł prowadzić tu szlak podróżniczy.
Grzbietem Pagórka i Bucznika prowadzi zielony szlak, którym zeszliśmy do Mrukowej, a dodatkowym bonusem był szum wiatru i rozległe panoramy z Chełmem i pasmem Klonowej
na odległym, północnym horyzoncie.
Zapraszamy z wiosną w zakątki naszego - nieodległego - świata, gdzie czekają atrakcje, legendy i leśne, wydeptane przez naszych przodków trakty. Choćby do Mrukowej i okolic.
Po szczegóły odsyłamy do
mapy,
jednocześnie zachęcając do skorzystania z klawisza F11.